OPOWIADANIE

paulina
Zimny wiatr plątał jej mokre od deszczu i łez włosy. Już nie biegła. Zabrakło jej tchu.

Szła powoli ociężale stawiając nogi na śliskiej, błotnistej drodze, ale serce nadal biło jak ogłuszający dzwon. Nie wiedziała dokąd idzie. Wiedziała tylko, że ucieka. Od tego bólu, którego nie mogła w sobie nosić, od świata, który ją przytłaczał i od obezwładniającego strachu. Całe życie będąc z kimś była sama. Nawet nie jak cień, bo przecież nawet cień ma swojego właściciela, nie jak odbicie w lustrze, bo przecież i odbicie do kogoś należy.

Małgorzata była wiatrem wiejącym znikąd i bez celu. I choć bardzo pragnęła wiedzieć, czego szukać, to nie umiała znaleźć klucza do tych poszukiwań. Może łatwiej byłoby gdyby wiedziała, co pragnie odnaleźć.

Kiedy wszedł do kuchni, zobaczyła jego zimne oczy i obudziła się. Nie, nie może dłużej tu i z nim pozostać. Ich życie to tylko kolacje, które wcale nie są
wspólne, to kupowane sukienki koktajlowe i torebki, które do niej nie pasują. To jego filmy i jego muzyka nieukładająca się nijak w jej uchu. Jego plaże, kiedy ona tęskni za górami i jego wyścigi, kiedy pora pójść na spacer.

Spojrzenie zamroziło całe jej wnętrze choć chyba chciał, aby było ciepłe. Poczuła gęsią skórę pokrywającą całe ciało. Powiedziała tylko: nie mogę, już nie... wychodząc z domu dotknęła tylko jego ramienia. Słyszała jak wielokrotnie powtarzał jej imię, ale nie odwracała się i nie widziała pochylonej sylwetki w oknie. Nie widziała znaków zapytania ukrytych głęboko, na dnie źrenic. Nie chciała już odpowiadać na żadne pytania, teraz chciała wyrzucić z siebie
wszystko i może odnaleźć jakieś odpowiedzi. Może nawet odnaleźć gdzieś siebie.

Nie zabrała niczego, nawet telefonu ani torebki, nie wiedziała gdzie idzie a jednak nogi gdzieś ją prowadziły. Przestało padać, nie płakała już. Lecz wciąż
szła; szła jakby w jakimś natchnieniu, ruchy ciała były jak dobrze znajoma mantra. Ono wiedziało co ma robić.

Zaczęła rozpoznawać okolicę, drzewa wyglądały znajomo, okoliczne krzewy sprawiały wrażenie przytulności. Poddała się całkowicie i pozwoliła prowadzić się
intuicji. Słońce powoli suszyło jej przemoczone ubranie i rozchmurzało oczy. Stanęła u progu kamienicy.

Podniosła głowę i spojrzała na okna ostatniego piętra. Czy to jest odpowiedź?

Małgorzata weszła na schody i zaczęła pokonywać stopnie, powoli, bez pośpiechu. Z każdym krokiem była pogodniejsza, w jej duszę wlewał się spokój. W jej głowie pojawiła się myśl, że dostaje odpowiedzi nie zadając pytań. Czy to dlatego, że układanka jej serca zaczęła się łączyć?

Delikatnie zapukała w drzwi. Usłyszała za nimi miękkie kroki, odetchnęła. Otworzyły się i pokazała się w nich uśmiechnięta kobieta. Jasne włosy opływały jej ramiona. Podała rękę Małgorzacie i przyciągnęła ją do siebie. Miała ciepłą aurę i otuliła nią kobietę. Małgorzata sięgnęła swoimi ustami do jej malinowych warg i kiedy poczuła siłę i intymność oddanego pocałunku pomyślała tylko: nareszcie jestem w domu...
Data publikacji w portalu: 2014-01-06
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024