Siatkarka

86
Wszystko zaczęło się w pewne sobotnie popołudnie, kiedy siedziałam sama w domu, oglądając branżowe seriale i jedząc chipsy orkiszowe. Nie żeby to było jakieś samo w sobie przełomowe wydarzenie, bo zawsze tak spędzam weekendy. Ale wtedy zadzwoniła do mnie Asia, moja najlepsza przyjaciółka.

- Słuchaj, chomiczku, dostałam zaproszenie na Facebooku – zaczęła Asia- od mojej starej znajomej z technikum. Okazało się, że też mieszka w Poznaniu. No i zaprosiła mnie na imprezę, na taki festyn plenerowy. Co to znaczy, że nie lubisz takich rzeczy?! Nie marudź tylko słuchaj! Mają być koncerty i mecz siatkówki. Rysia, opowiadałam Ci kiedyś o niej (dla znajomych Ryśka, dla nieznajomych Gabrysia, dla szefa z pracy – Gabriela). O tej co ma takiego hopla na punkcie sportu i motocykli. No. To właśnie ona. Rysia będzie grać w tym meczu, my jej wtedy pokibicujemy, a potem pójdziemy na piwo i popatrzymy na Sylwię Grzeszczak. Co? Jakie Ty masz inne plany? Wiem, że nie masz. Już wszystko dogadane. To już za tydzień. Zobaczysz, będzie fajnie.

- Dobra – odparłam – ale pod warunkiem, że…

- Niech Ci będzie, kupię Ci te chrupki jaglane.

- Nie o to chodzi! Poza tym, nie jaglane tylko orkiszowe. Po prostu nie chcę żebyś mnie po raz kolejny próbowała swatać ze swoimi znajomymi. Co? Jesteś tam jeszcze? Halo? Aśka! – odpowiedziało mi jedynie echo w słuchawce.

W następną sobotę Asia wpadła do mnie jak przeciąg.
- Losie, Ty jeszcze nie gotowa, ile się można grzebać? Szary sweter? Dziewczyno jest lipiec! Gdzie masz ten czarny top, taki obcisły ze skóry?

- To nie skóra tylko lateks. Nie wiem gdzie jest. Chyba Weronika zabrała go ze sobą, kiedy odchodziła. Zawsze powtarzała, że ona w tym wygląda lepiej. I że do mnie nie pasują takie seksowne rzeczy. – Asia wywróciła oczami.

- Nieważne. Po prostu załóż coś letniego zamiast tego worka. –uśmiechnęła się – I nie prawda, że Weronika wyglądała w tym topie lepiej od Ciebie. Ma wałki na  plecach. Ty teraz wyglądasz super, sporo schudłaś, zaczęłaś biegać i … - pokazałam jej swoje chipsy – zaczęłaś jest chrupki gryczane.

- Orkiszowe. – poprawiłam - Masz ochotę się poczęstować?

- Nie, dzięki, chomiczku. I szykuj się, bo czas ucieka.

Podczas naszej wspólnej podróży na festyn Asia była dziwnie milcząca. To dość nietypowe jak na nią i bardzo podejrzane. Asia jest taką gadułą, że nawet jak ma zapalenie gardła potrafi przez dwie godziny nadawać jak to strasznie ją boli kiedy mówi. W końcu sama zaczęłam się zastanawiać jaka ta Ryśka może być. Ale Asia rzucała tylko wymijające odpowiedzi.

- Poznasz ją, to zobaczysz. – odparła – Sama już jej nie widziałam od dawna, to co mam Ci opowiadać.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce, okazało się że jest już tam masa ludzi. Niemal wszyscy stłoczeni wokół boiska do gry w siatkówkę. Asia poszła kupić coś do picia, a ja przeciskałam się przez ten ludzki zlepek, by cokolwiek zobaczyć. Oczywiście przeze mnie, sporo się spóźniłyśmy i mecz się już zaczął. W końcu udało mi się znaleźć jakiś kawałeczek wolnej przestrzeni. Przystanęłam i zaczęłam obserwować grę. Po chwila dotarła Asia.

- O, jest Ryśka, widzę ją. – powiedziała – To ta z numerem 9.

Ale na dobrą sprawę, nie musiała nic mówić, bo już od dłuższej chwili patrzyłam tylko w jej kierunku. Mimo, że na boisku grały dziewczyny znacznie wyższe od niej, Ryśka przyciągała wzrok szybkością ruchów, tym jak wysoko skakała, z jaką siłą ciskała piłki. Miała w sobie taką energię, pozytywną moc, urok. Każdy jej ruch był zachwycający i epatował taką siłą, jakby był zaplanowany w jakimś fascynującym układzie choreograficznym. Cały mecz nie mogłam oderwać od niej wzroku.
Miała wspaniałe, wysportowane ciało. Ale nie była taka wysuszona jak te panny od fitnessu. Charakteryzowała ją mocna budowa ciała, z silnie zarysowanymi mięśniami. Miała szerokie ramiona, średniej wielkości piersi, silne ręce i wspaniale umięśnione, jędrne pośladki. Na boisku często się uśmiechała, kiedy odgarniała do tyłu krótkie, ciemnobrązowe włosy.

- I jak Ci się podoba? – zapytała Aśka

- Bardzo – westchnęłam.

- Cieszy mnie to – powiedziała biorąc łyk piwa. – Nie ma nic lepszego od półnagich siatkarek klepiących się po pupach. – mrugnęła porozumiewawczo.

Atmosfera na meczu była bardzo ekscytująca, siatkarki piękne i wysokie, a Ryśka kipiała taką energią i seksapilem, że z chwili na chwilę co raz częściej przełykałam ślinę.

Gdy gra się skończyła, tłum się rozszedł, a my poszłyśmy spotkać się z Ryśką. Mogłam zobaczyć ją nareszcie z bliska. Wtedy okazała się być jeszcze bardziej pociągająca. Jej oczy błyszczały od adrenaliny. Miała świeżo przemytą twarz, mokre włosy i najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam. Zmieniła już strój sportowy na krótkie spodenki typu moro i czarny podkoszulek. Wyciągnęła do nas rękę na przywitanie. Na nadgarstku miała tęczową frotkę. Czułam, że ręce mi się pocą i że uszy mi płoną.

Asia przedstawiła nas sobie. Wypiła już do tej pory ze trzy piwa, więc była jeszcze bardziej gadatliwa niż zazwyczaj. Wypytała Ryśkę o wspólnych znajomych z technikum, wymieniły plotki i obgadały wszystkich ze starej klasy. Potem Asia długo i wylewnie opowiadała o sobie. Ryśka dużo się śmiała, żywo gestykulowała gdy mówiła; miała ciepły, niski głos. I jak już wcześniej wspomniałam, była niezwykle zachwycająca. Co jakiś czas wtrącałam coś do rozmowy, ale dość rzadko, bo nie znałam tych ludzi o których rozmawiały. Poza tym trudno zakrzyczeć Aśkę, kiedy jest już w transie nadawania. W pewnym momencie, kiedy gaduła wzięła głębszy oddech, Rysia zwróciła się do mnie. Zaczęła mnie wypytywać: czym się zajmuję, gdzie pracuję i gdzie bywam. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało. Ryśka roztaczała wokół siebie pozytywną energię, uważnie słuchała i stwarzała atmosferę poczucia bezpieczeństwa.

W pewnej chwili spojrzała na zegarek:
- Późno już… Przepraszam, muszę lecieć, bo obiecałam koleżankom jedną rzecz. Bawcie się dobrze dziewczyny – rzuciła na pożegnanie.

Po tym dniu obsesyjnie myślałam o Ryśce. Zastanawiałam czy na pewno dobrze zapamiętałam jej kolor oczu i włosów. Co ją interesuje, jakie lubi filmy? I czy jeszcze kiedyś uda mi się ją spotkać? Całe życie byłam strasznie nieśmiała, więc i teraz trudno było mi wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczęłam więc od googlowania zdjęć z jej meczy. Ale w żaden sposób to nie zbliżyło mnie do samej Ryśki. Rano powtarzałam do siebie w lustrze: muszę pogadać z Aśką! Ale nie mogłam zebrać się na odwagę. Nie potrafiłam się skupić w pracy. Częściej biegałam i w zapale ćwiczyłam na siłowni, by rozładować to napięcie, ale zamiast tego chodziłam jeszcze bardziej pobudzona. Przed zaśnięciem oglądałam mecze siatkówki i śniłam, że zasypiam w Ryśki mocnych ramionach.

Z pomocą przyszły mi niebiosa. I oczywiście Aśka. Spotkałyśmy się w któryś wieczór żeby pojeździć rowerami po parku. W sierpniu dni były jeszcze długie i gorące, ale noce już chłodne. Lampy w alejkach roztaczały żółtą poświatę, wokół było pusto. Nagle Asia zwolniła jazdę i spojrzała na mnie uważnie:

- W weekend idziemy na urodziny do Rysi. – powiedziała

Wstrzymałam oddech. Chciałam udać niewzruszoną i zacząć coś marudzić żeby wypaść naturalnie. Jak to ja zazwyczaj. Ale nie miałam pomysłu co by tu powiedzieć, więc zamilkłam. Aśka po chwili przerwy i bystrym spojrzeniu w moją stronę dodała:

– Ciebie też zaprosiła. – Gorąca kula ciepła wybuchła mi w trzewiach, poczułam jak palą mnie twarz i szyja. Uznałam, że nie jestem w stanie powstrzymać tego uśmiechu szczęścia. Aśka patrząc na mnie z trudem opanowała śmiech. Obserwowała mnie w zastanowieniu. Wiedziała więcej niż byłam w stanie nawet wywnioskować.

– Będzie całkiem ciekawie. – powiedziała jakby do siebie- Przygotuj się na piątkowy wieczór.
Ale kiedy ekstaza już opadła, radość ustąpiła miejsca starym lękom. Zaczęłam gorączkowo myśleć: jak tu teraz się ubrać i co jej kupić na prezent? I jaką założyć bieliznę? Czy lepiej nie powinnam się nad tym nastawiać? A co jeśli, jeśli…? Hiperwentylacja cztery razy dziennie. Przejrzałam ubranie w swojej szafie, ale nic tam nie znalazłam, jedynie szare swetry. Poszłam więc na zakupy, ale nie mogłam się na nic zdecydować, nie wiedziałam czego chcę. W przebieralni w „Zarze” wpadłam w panikę. W tym momencie zadzwoniła Aśka, żeby zapytać jak mi idzie.

- Nigdzie nie idę, na żadną imprezę - odparłam- brzuch mnie boli i pewnie mam grypę żołądkową - bo naprawdę zaczęło mnie ściskać w gardle i zbierać mi się na wymioty. Asia wyczuła nerwy w moim głosie. O nic nie pytała.

- Nie stchórz tylko – powiedziała jedynie po chwili ciszy. – Jesteś wspaniałą dziewczyną, więcej wiary w siebie. Nie spinaj się tak, a wszystko będzie dobrze.

Łatwo jej mówić. Ale jak zwykle miała rację. Znała mnie na wylot. Wspierała podczas ataków paniki i hipochondrii. Pomagała gdy załamałam się po rozstaniu z Weroniką, moją byłą. Kiedy wyszły na jaw wszystkie jej kłamstwa i oszustwa, popadłam w straszliwą depresję. Zamknęłam się w sobie i pogrążyłam w kompleksach. Czułam się nikim i długo nie mogłam patrzeć w lustro. Byłam wrakiem samej siebie, zniszczona przez manipulacje i gierki Weroniki. Mogłam wtedy liczyć na Asię. Od tego czasu minęło już kilkanaście miesięcy i doszłam do równowagi. Teraz jednak spanikowałam, bo po raz pierwszy od dawna ktoś mi się tak bardzo spodobał. W sercu czułam mętlik, miałam sprzeczne myśli, drżenie w łydkach i pot… pot wszędzie. To będzie jakaś katastrofa, mruknęłam do siebie.

W piątkowy wieczór, siedziałyśmy z Aśką w jej aucie pod domem Ryśki. Ja szybko łapałam powietrze, serce tłukło mi w piersiach . Myślałam, że zaraz ucieknę. Asia mówiła coś do mnie. Nie mogłam się jednak skupić na tym co opowiada. Tylko siedziałam i kiwałam głową.

–Rozumiesz co powiedziałam? – chwyciła mnie za ramię

- Nie - odparłam – chyba wracam do domu. - Asia spojrzała na mnie pobłażliwie i mocno przytuliła.

– Idziemy, chomiczku. – rzuciła wychodząc z auta.

Miałam straszne obawy co do tej chwili, gdy znów ujrzę Ryśkę. Czy będzie taka jak ją zapamiętałam? Czy się nie rozkleję, czy nie będę chciała uciec? Jednak gdy tylko weszłam do mieszkania i zobaczyłam ją, na moją twarz wypłynął uśmiech tak szeroki i niepohamowany, że rozbolały mnie wszystkie mięśnie twarzy. Była tak piękna, czarująca i  seksowna, jak ją zapamiętałam. Podobała mi się tak samo jak nie jeszcze bardziej.

Solenizantka miała na sobie jeansy, szeroki pasek z klamrą, czarną koszulę z podwiniętymi rękawami. Nie mogłam oderwać wzroku od jej wspaniale mocnych rąk. Na nadgarstku nosiła męski zegarek i obrączkę na kciuku. Piła piwo prosto z butelki. Jej krótkie włosy lśniły. A uśmiech miała tak piękny i szeroki, że motyle tańczą mi w brzuchu na samo wspomnienie. Widziałam ją i nie mogłam nasycić oczu jej widokiem. Te usta, iskry w oczach, seksowne gesty. I jej ramiona, zmora moich bezsennych nocy. Chciałam tu zostać, patrzeć na nią, być blisko niej. Przyciągała mnie jak jakiś magnes. I to przyciąganie dodawało mi sił. Poczułam, że budzę się ze snu, z jakiegoś koszmaru. Świat nabrał barw, muzyka w tle falowała.

W całym tłumie widziałam tylko ją. Nawet gdyby płonęła mi nogawka i wszyscy patrzyliby tylko w moją stronę, nie zauważyłabym. Chciałam tylko przebić się przez grupę gości i znaleźć dostateczną ilość słów do rozmowy, by pobyć przy niej jak najdłużej. Kiedy znalazłam się przed nią, zagadałam długo obmyślanym tekstem:

- Wszystkiego najlepszego!

- Dzięki. Fajnie Cię widzieć, chomiczku – zaśmiała się – masz ochotę na piwo? Chodź, pokażę Tobie mieszkanie.

Gdy tylko rozpoczęłam z nią rozmowę, uspokoiłam się. Rysia oprowadziła mnie po pokojach, pokazała swoją kolekcję medali i siatkarskich trofeów. Czułam się tak wspaniale w jej towarzystwie, bezpiecznie, wszystkie wymyślone obawy rozpierzchły się. Byłam tam gdzie powinnam być. Rozmowa biegła sama, od słowa do słowa, od tematu do tematu. Nic w niej nie było wymuszone. Jej opiekuńczość i siła sprawiły, że instynktownie zaufałam jej od pierwszej chwili. Mimo moich licznych lęków, wiedziałam że mogę na nią liczyć i mogę jej wierzyć. Czułam to w każdej sekundzie, gdy widziałam jak na mnie patrzy i jak mnie słucha.

Obezwładniały mnie szczerość Ryśki, jej autentyczność i zabójcze poczucie humoru. To jak gestykulowała gdy mówiła o czymś. Jak się śmiała. Miała w sobie tyle chłopięcego uroku i kobiecego seksapilu jednocześnie, że nie potrafię tego opisać. Zauroczyła mnie tym, że jest sobą, nikogo nie udaje.

Nagle okazało się, że jest już po 2. w nocy. Nie wiem jak, ani kiedy uciekły te godziny. W tym momencie Ryśka jakby odzyskała przytomność. Rozejrzała się po pokoju i spostrzegła brak gości. W mieszkaniu nie było prawie nikogo. Na kanapie została jakaś dogorywająca para i Aśka. Która patrzyła na mnie z błyszczącymi oczami z  tajemniczym uśmiechem szczęścia i trochę samozadowolenia. Oraz straszny bałagan, porozbijane szkło i wszechobecne brudne talerze.

- O losie – wyszeptała zdziwiona Rysia.

Zaoferowałam jej pomoc w sprzątaniu. Wtedy ocknęła się też para z tapczanu.
- My też chętnie pomożemy, absolutnie - mimo, że plątały im się nogi, dzielnie wstali, podpierając się nawzajem.

W tym momencie Aśka wzięła sprawy w swoje ręce. Wypchnęła parę z mieszkania i sama też zniknęła za drzwiami. Zdążyła tylko posłać mi porozumiewawcze spojrzenie, a ja powiedziałam jej bezgłośnie, tylko ruszając ustami:
- Dziękuję.

I tak zostałyśmy z Ryśką same w jej mieszkaniu. Na zaledwie ułamek sekundy zapanował niezręczny moment. Zamiotłyśmy podłogę i zebrałyśmy brudne talerze do zmywarki. Potem Ryśka wyciągnęła z lodówki po piwie, usiadłyśmy w salonie. Rozmawiałyśmy, patrząc gdzieś na boki. Nagle Ryśka chwyciła mnie za rękę.

– Masz takie piękne, drobne dłonie. – powiedziała. Jej dotyk wywołał u mnie dreszcze, w głowie huczało mi od gorąca, czułam że twarz mi płonie. W odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko. Chciałam też coś powiedzieć o jej pięknym wyrzeźbionym ciele, o tym jakie ma gwiazdy w oczach, albo nie bo to banał. Powinnam powiedzieć coś o jej ustach, jakie są kuszące, idealne, miękkie, słodkie i gorące. Ale w tym momencie poczułam przed oczami gorącą twarz Ryśki, jej oddech jak żar i wargi tak namiętne…

Jej pocałunki były mocne, rozpalające i zabierające oddech. Czułam że jestem gorąca i czerwona jak piec. Jej ramiona obejmowały mnie pewnie i szczelnie. Było mi w nich niesamowicie bezpiecznie. Pragnęłam jej tak okrutnie mocno. Pożądałam jej każdym zmysłem. Nie mogłam się nacieszyć jej zapachem, smakiem, gładkością skóry. Całe moje ciało wibrowało. Ryśka zapytała czy mi zimno, ale to było pożądanie, które wyzierało każdym porem mojej skóry.

Uczucie wybuchło znienacka. Wpadłyśmy na siebie jak dwa rozpędzone z naprzeciwko auta, które zderzają się z niesamowitej prędkości. Nie było już ucieczki ani możliwości by to zatrzymać. Nagle okazało się, że pędzimy w tym samym kierunku. A tempo było zabójcze.

W ułamku sekundy Ryśka zrzuciła ze mnie ubranie. Zaczęła całować moją szyję i piersi. Za każdym razem gdy czułam jej gorące usta na swoim ciele, poddawałam się całkowicie jej pieszczotom i pragnieniu. Jakby z każdym jej pocałunkiem, dotykiem, gorącym spojrzeniem moje ciało budziło się ze snu. Jakbym powoli wynurzała się na powierzchnię z jakiś głębin. Jakbym znów mogła oddychać pełną piersią, a moje ciało zaczęło na nowo czuć, żyć, kochać.

Kiedy wzięła mnie w ramiona i zaniosła do sypialni, cały świat wirował mi przed oczami. Leżałyśmy potem długo w łóżku nagie; dotykając się, całując i patrząc na siebie. Miałam taki ogień w trzewiach i potok między nogami, że czułam, że nie dam rady wytrzymać już ani chwili dłużej. Wstałam i obróciłam się by zgasić lampę stojącą obok łóżka, ale Rysia nie pozwoliła mi. Objęła mnie od tyłu. Potem chwyciła za biodra i zaczęła całować moje plecy. Nie mogłam powstrzymać dreszczy i drżenia w moim ciele. Odleciałam gdy zaczęła pieścić moje piersi.

Uklękłam na łóżku. Wtedy Rysia weszła we mnie od tyłu dwoma palcami. Drugą dłonią od przodu zaczęła pieścić moją łechtaczkę. Ugięły się pode mną kolana. Była jednocześnie tak pewna i delikatna w swoich ruchach, kompletnie mnie to rozwalało. Miała wspaniałe palce, cudownie było czuć je w sobie. Ruszała się we mnie z takim wyczuciem i wrażliwością. Moje pośladki drżały, biodra wirowały pragnąć wciąż więcej i więcej. Odwróciłam głowę by zobaczyć twarz Rysi. Była podniecona i podekscytowana. Pocałowała mnie. Kiedy wydawało mi się już, że zaraz oszaleję z rozkoszy, przyszedł orgazm, długi i intensywny, zalewający całe moje ciało.

Potem zasnęłam w jej ramionach. To była nasza pierwsza wspólna noc.
Data publikacji w portalu: 2016-03-20
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024