Sen
ag_00
zawsze kiedy mi się śnisz...nie wiem jak mam potem wrócić do „normalności”..., do rzeczywistości bez Ciebie na co dzień....nie wiem... i nie ma znaczenia o czym jest ten sen, bo zawsze tak samo trudno po przebudzeniu „dojść do siebie” ,kiedy to coś na co nie znam słowa , takie wrażenie ze snu , taka obecność , takie coś gdzieś w środku , coś co powoduje … ach ... to zostaje na długo ....
i ten deszcz...co ma być lepszy od słońca...
wieczór i ulewa za oknem , coś co zawsze przez szybę wygląda fantastycznie , ale lepiej wtedy nie być na dworze...tak zawsze myślałam , tylko dlaczego ? Jak trzeba być poukładanym , jak trzeba być wytresowanym pod opinie innych , żeby nie cieszyć się z deszczu , nie wyjść i nie zmoknąć do cna...bez parasola , kurtki...
dzwonek do drzwi , a wiesz , kiedy w rzeczywistości rzadko kiedy otwiera się na takie „niezapowiedziane” dzwonki , to we śnie już tak , bo tam nie ma idiotycznych zasad...
Otworzyłam i przed drzwiami stałaś Ty...przemoczona kompletnie , zmarznięta , z włosami przyklejonymi do czoła...pomyślałam wtedy , że to chyba najpiękniejszy widok jaki ostatnio mogłam zobaczyć....weszłaś do środka a ja zamykając drzwi próbowałam sobie przypomnieć czy mam taki porządek , abyś mogła wejść...yyy.... głupota ludzkiego umysłu czasem nawet w snach nie zasypia...
odwróciłam się i spojrzałam w Twoje oczy...nie wiem ile to trwało...minutę , dwie, pół godziny...nie wiem , straciłam poczucie czasu i wszystko dookoła...wszystko dookoła zapadło się pod ziemię i przestało istnieć , a ja tak stałam i nie wiem , nie myślałam o niczym , nic nie istniało , po prostu przepadłam...
kiedy się do mnie przytuliłaś , tak po prostu , tak....przytuliłaś...pomyślałam , ze gdyby teraz świat przestał istnieć to niczego nie jest mi szkoda , bo w tej jednej chwili doświadczyłam całego sensu życia...w tej jednej chwili poczułam...jak mam to opisać...dom...spokój...przystań...sens...pewność...właściwe miejsce... Tego nie sposób oddać słowami....coś , co wypełnia i przepełnia po brzegi....tak , jakby wylało się na Ciebie najdziwniejsze uczucie pokoju i spokoju jakie kiedykolwiek doświadczyłaś , w zasadzie jakiego nigdy nie doświadczyłaś ...tak dosadnie , w takiej pełni...
kiedy się obudziłam , to co było najbardziej żywe...to przeświadczenie , że to się stało , niby sen..., ale to się stało , realnie , prawdziwie , naprawdę ….
odgarnęłam włosy z Twojego czoła , włosy , z których jeszcze po policzkach płynęły krople deszczu..pocałowałam zmarznięte usta...razem z zimnymi kroplami wody mogłam poczuć drżenie...pomyślałam wtedy , że jeśli miałabym umrzeć to mogłabym zaraz po tym , kiedy ta chwila się stanie...
pocałowałam Cię...dotyk Twoich warg...kiedy to odwzajemniłaś....boże ratuj....
mogłam dotykać ustami Twoich warg..i nic więcej...sam dotyk...oddech...boże ratuj.......pocałowałam Cię jeszcze raz , czując jak delikatnie się rozchylają...niewiele...na tyle , abym mogła dotknąć ich samym końcem języka...delikatnie przesunąć go po Twoich ustach....boże ratuj...dobrze się wtedy czegoś trzymać...bo kolana same się uginają....
uklękłam...i podnosząc Twój sweter pocałowałam brzuch...zimny...mokry...a ja czułam tylko napływające gorąco...pocałowałam jeszcze raz dotykając językiem wilgotniej skóry...wyżej...razem z dłońmi , które zdejmowały z Ciebie przemoczony sweter...żebra...ach.... kiedy Twoje ręce jeszcze skrępowane mokrym okryciem znalazły się nad głową....nie , nie uwolniłam Cię z niego od razu....mogłam dotknąć nosem...przesunąć do góry i ogrzać oddechem to miejsce między piersiami , to miejsce , które jeszcze przecinał materiał stanika...tam pocałować...tam językiem dotykać równo z zakończeniem materiału....chować go do środka...chcąc się dostać głębiej....tam pocałować....
rzuciłam sweter na podłogę i całując Cię po szyi odpięłam zapięcie do tego , co chroniło przed moimi dłońmi Twoje piersi...boże ratuj.......czy we śnie ręce mogą się bardziej trząść niż rzeczywiście...nie wiem ….chyba mogą, moje się trzęsły...wracając do Twoich ust , był moment zawahania...czy mogę dalej...czy chcesz dalej....poczułam wtedy jak odwzajemniasz mój pocałunek...mocniej...jak pozwalasz mi zatracić się w swoich ustach....jak odpływam kiedy mój język dotyka Twoich warg...i kiedy poczułam Twój w swoich ustach...boże ratuj..........to było dla mnie Twoją zgodą... na dalej...na więcej....
nie pozwalając Twoim ustom na odpoczynek...moje dłonie przesuwały się z Twojej szyi, ramion...na piersi...co to za uczucie....o jezuuu...móc zamknąć w dłoniach kształt , który do tej pory zatracał zmysły...dotykać....opuszkami palców poznać każdą część , która zaczynała i kończyła się w tym miejscu...stworzonym dla ust....przylgnąć do Ciebie mocniej...przycisnąć wręcz … i pozwolić dłoniom oszaleć....kiedy poznawanie Twoich piersi będzie dla nich tym , czym miało być za chwilę dla ust... cudowną błogością...rozkoszą....cudownością rozgrzewającą całe ciało....zawsze marzyłam o Twojej szyi...o tym , że mogę ją pocałować...językiem wrócić z obojczyka w stronę ucha...ach....kiedy dłonie ustąpią … kiedy mogę je wsunąć między ścianę a Twoje łopatki....a usta...pocałować ...całować Twoje piersi...wszystko....wziąć do ust sutki.....boże ratuj.....schować je w ustach...i pieścić językiem...odchodzić od zmysłów czując jak twardnieją...lizać je i ssać....gubiąc wszelkie zahamowania...
czy w tym samym czasie mogę rozpiąć Twoje spodnie....czy Cię o to zapytam...nie...najwyżej mnie zatrzymasz...guzik...zamek uwalnia to miejsce...nie powstrzymam się ….muszę...chcę ...zwariuję......wsuwam tam dłoń....boże....delikatnie rozchylam Twoje nogi , wsuwam tam udo dociskając swoją dłoń ...poczuć to....to jest silniejsze od wszystkiego co „wypada”...czuć Twoje gorąco kiedy moja dłoń...kiedy każdy ruch Twoich bioder sprawia , że jestem dalej...kiedy mogę Cię dotykać...pieścić.....chcę , żebyś się rozluźniła...zamknęła oczy....przestała kontrolować....odpuściła wszystko....słyszę i czuję Twój oddech kiedy moja dłoń zagłębia się dalej...kiedy ją zabieram i zdejmuję z Ciebie spodnie....kiedy moje usta całują każdy centymetr właśnie odkrywanego ciała...uda...zgięcie kolan....łydki...
(...)
Data publikacji w portalu: 2017-08-03
« poprzednie opowiadanie
następne opowiadanie »