Biedroń o ustawie

Z Robertem Biedroniem, przewodniczącym Kampanii Przeciw Homofobii, rozmawia Tomasz Borkowski...
- Senat przyjął kilka dni temu projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich. Podczas debaty nad nim wystąpiły pewne perturbacje wokół niektórych zapisów. Czy są państwo zadowoleni z obecnego kształtu projektu?

- Cóż, odbiega on z całą pewnością od projektu zaproponowanego przez senator Marię Szyszkowską. Projekt, który zaproponowała, zyskał poparcie naszego środowiska, ale podczas prac w Senacie trzeba było iść na pewne kompromisy. Jesteśmy jednak zadowoleni, bo jest to pierwszy krok w kierunku równouprawnienia osób i par homoseksualnych, których status jest w Polsce nie do końca uregulowany prawnie. To sytuacja nienormalna, w pewnym sensie schizofreniczna, bo z jednej strony osoby homoseksualne od zawsze pozostawały w związkach partnerskich, a z drugiej strony państwo nie regulowało ich funkcjonowania. Osoby tej samej płci, które wspólnie prowadzą gospodarstwo domowe nie mają prawa dziedziczyć po sobie, nie mogą wspólnie rozliczać się z podatków, ani korzystać z wielu innych przywilejów, jakimi cieszą się pary heteroseksualne. Zresztą status par heteroseksualnych, które pozostają w konkubinatach, również jest nieuregulowany i warto byłoby kiedyś zająć się także ta sprawą.

- Czy projekt przyjęty przez Senat rozwiązuje problemy, o których pan wspomniał?

- Niestety nie zapewnia rejestracji konkubinatów heteroseksualnych, więc dla tych par ciągle jedynym wyjściem jest małżeństwo, choć jak wiemy, wiele osób nie chce z różnych przyczyn zawierać związków małżeńskich. Nie ma propozycji legislacyjnych dotyczących tej grupy - a jak dowodzą badania, jest to kilkaset tysięcy par. Projekt reguluje podstawowe sprawy związane z partnerstwem osób homoseksualnych, choć wiele nie zostało uregulowanych - jak na przykład kwestie zajmowania się dzieckiem partnera z poprzedniego związku. Nie rozumiem dlaczego senatorowie tak bardzo obawiali się zapisu dotyczącego opieki partnera nad dzieckiem - chodziło w nim wyłącznie o dobro dziecka, a nie o przywileje osób homoseksualnych. Wyobraźmy sobie, że dwóch mężczyzn mieszkających ze sobą wychowuje dziecko jednego z nich, a ojciec wyjeżdża w delegację. Gdy dziecko zachoruje, partner nie ma żadnej możliwości decydowania o jego losie - to sytuacja niebezpieczna dla samego dziecka i sądzę, że powinien tu interweniować rzecznik praw dziecka. Mam nadzieję, że ten przepis w toku prac sejmowych zostanie zmieniony.

- Jak odebrali państwo postawę niektórych senatorów, także lewicowych, którzy nie chcieli poprzeć projektu, albo z trudem ukrywali niechęć wobec niego? Jak to wróży losowi projektu w Sejmie, gdzie niebawem on trafi?

- Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę, że projekt zyskał olbrzymie poparcie w Senacie i wydaje mi się, że atmosfera wokół homoseksualnych związków partnerskich zmienia się i przybiera bardziej cywilizowane formy. 38 senatorów popierających tę ustawę to imponująca liczba. Życzyłbym sobie oczywiście, żeby ten projekt zyskał stuprocentowe poparcie, ale znam realia naszego kraju. Żałuję, że na sali brakowało części senatorów SLD, a już bardzo zaskoczony jestem brakiem senatorów SdPl. Jest to partia, która podkreśla swoją lewicowość, uważa że SLD i UP ją zatraciły, a nagle się okazało, że to właśnie senatorów SdPl zabrakło. Mam nadzieję, że ten błąd zostanie naprawiony i że to właśnie SdPl będzie "sztandarową" partią, która poprze ten projekt w Sejmie i będzie się starała, by został on przyjęty. Jestem bardzo mile zaskoczony postawą pana marszałka Kutza, który poparł projekt. Niestety, poza nim, senatorowie Bloku Senat 2001, wywodzący się z UW, która tak duży nacisk kładzie na kwestie tolerancji, akceptacji, poszanowania dla różnorodności, nie poparli projektu - dziwię się na przykład, że nie głosowała senator Krzyżanowska. Liczę jednak, ze wszelkie ugrupowania liberalne i lewicowe w Sejmie poprą tę ustawę. Mam nadzieję, że w głosowaniach zostanie wprowadzona dyscyplina partyjna.

- Czy sądzi pan, że w Sejmie znajdzie się wystarczające poparcie dla ustawy?

- Chciałbym przypomnieć, że Samoobrona też często dawała wyrazy poparcia dla tego projektu. Dlatego jestem zdziwiony, że senator Dzido go nie poparł. Jednak w czasie wyborów prezydenckich pan przewodniczący Lepper jednoznacznie powiedział, że popiera rejestrację związków partnerskich i podkreślał to później kilkakrotnie. Wielokrotnie wyrażała również poparcie posłanka Beger oraz inni posłowie Samoobrony. Liczę że PO, która niestety pokazała w swych akcjach także mniej liberalne oblicze, zrehabilituje się i poprze nasz projekt. Wzywam do tego, bo jest to partia, która stara się być raczej partią liberalną, a nie konserwatywną. W Sejmie mają większość ugrupowania lewicowe i liberalne, dla których podstawowymi kwestiami są tolerancja, poszanowanie dla różnorodności i godności człowieka.
Tomasz Borkowski
Data publikacji w portalu: 2004-12-13
źródło: Głos Wybrzeża, grudzień 2004
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 0 /głosów: 0
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

NAPISZ DO NAS

Masz uwagi, zauważyłaś błędy na tej stronie?
A może chciałabyś opublikować swój tekst?
- Napisz do nas!

FACEBOOK

Zapraszamy na nasz profil Facebook
© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024