Tomasz Lis o wyzwaniu dla Polski, czyli wicemarszałek Grodzkiej

Polska dostała ostatnio dwa chyba niedocenione wciąż prezenty. Pierwszy to Anna Grodzka. Drugi to Krystyna Pawłowicz.
Tomasz Lis, redaktor naczelny Newsweeka. Fot. Marcin Kaliński
Tomasz Lis, redaktor naczelny Newsweeka. Fot. Marcin Kaliński
Pierwsza to twarz odmienności, która rzuca wyzwanie i każe zapytać o naszą otwartość, tolerancję i szacunek dla innych. Druga to twarz pogardy, kołtuństwa i niegodziwości. Dzięki życzliwej, uśmiechniętej twarzy Anny Grodzkiej widzimy wyraźniej nienawistną twarz pani Pawłowicz. Dzięki zaciętym rysom i obraźliwym słowom tej drugiej łatwiej rozumiemy, czym jest szacunek dla bliźniego, a czym są obskurantyzm i hipokryzja, pozwalające wielbić Pana i nienawidzić drugiego człowieka.

Trudno przewidzieć, jak skończy się batalia o powierzenie Annie Grodzkiej funkcji wicemarszałka Sejmu. Już teraz należą się jej jednak słowa podziękowania za to, że kilkanaście miesięcy temu weszła na polityczny ring i jest gotowa płacić za to rachunki. Krystynie Pawłowicz należą się niskie ukłony za szczerość. Ona tylko głośno mówi to, co jej koleżanki i koledzy myślą, ale czego powiedzieć nie chcą. I dlatego głęboki sens miało powierzenie właśnie jej przedstawienia stanowiska PiS w sprawie związków partnerskich. Nie była to decyzja jałowa i nieużyteczna. Przeciwnie. Zobaczyliśmy kołtuna w pełnej krasie. Tak to w krótkim czasie swoich ikon dorobiły się i polska otwartość, i polska kołtuneria.

Dyskusji o kandydaturze Grodzkiej i ekscesach słownych Pawłowicz nie można sprowadzać do kwestii związków partnerskich. Ani do rozmowy o konstytucji i o prawach obywatelskich. Ani do debaty o prawach mniejszości. W gruncie rzeczy jest to dyskusja o tym, jakim społeczeństwem jesteśmy. Otwartym, gotowym szanować, a może nawet polubić inność czy też „fobicznym”, nietolerującym i nielubiącym wszelkiej inności.

Zastanawiające jest, dlaczego tak wielu Polaków uznaje związki partnerskie za zagrożenie dla instytucji małżeństwa i polskiej rodziny, a istnienie homoseksualistów za zagrożenie dla publicznej moralności. Choć przykład ciasnych horyzontów idzie przecież z góry. Oto minister sprawiedliwości jest przeciw konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet, ale jednocześnie jest przeciw związkom partnerskim. Najwyraźniej sądzi, że gdy mąż tłucze żonę, rodziny i małżeństwa to nie osłabia, ale jeśli za ścianą, w mieszkaniu obok, mieszka para żyjąca na kocią łapę albo, nie daj Boże, para wstrętnych pedałów, to zagrożenie, owszem, jest i to śmiertelne.

Niezrozumiały jest też paniczny lęk polskiego pseudomacho przed homoseksualistą. Szczególnie silnie odczuwany jest przez macho obutego w sandały, podkręcającego wąsa i gładzącego piwny brzuch, czyli macho pszenno-buraczanego. Czegóż on się tak boi? Zmiany swej orientacji seksualnej przez niemoralny widok i osmozę? Zmiany orientacji seksualnej u syna swego jedynego, który gejów widząc, gejem się stanie? To naprawdę intrygujące, bo lęk, jakkolwiek kuriozalny, zdaje się autentyczny. Anna Grodzka w roli marszałka to pewnie też prowokacja wymierzona w polską dziatwę, w naszą zdrową rodzinę, w moralność, które siły lewactwa i zepsucia chciałyby osłabić. Wydawało się, że katolickie społeczeństwo jest na tę groźbę i tę szatańską perspektywę uodpornione, ale nie.
newsweek.pl
Data publikacji w portalu: 2013-02-04
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 0 /głosów:
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

NAPISZ DO NAS

Masz uwagi, zauważyłaś błędy na tej stronie?
A może chciałabyś opublikować swój tekst?
- Napisz do nas!

FACEBOOK

Zapraszamy na nasz profil Facebook
© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024