dfgbe - profil

vbre

Ostatnio na blogu: Jeśli zaś chodzi o powielanie i przebijanie atrakcji – dostajemy między innymi powtórkę z dwóch pamiętnych jazd kamery z "Avengers". Mowa oczywiście o mastershocie pokazującym wszystkich bohaterów w akcji oraz o pomnikowym „obrotowym” ujęciu. Obie jazdy ewidentnie mierzono na mokre sny fana komiksów - teraz Whedon proponuje ich "sequele". Pierwszym z nich dostajemy po głowie zaraz na starcie i trudno wyobrazić sobie lepszą introdukcję dla naszych herosów. Drugi bis udał się nieco mniej: w nawale zwolnionego tempa, fikołków, ataków z powietrza, czarów-marów i nacierających zastępów złych robotów gubi się gdzieś elegancja pierwowzoru. Jeśli jest jakiś problem z "Czasem Ultrona", to chyba właśnie taki: film dźwiga na swych barkach ciężar całego kinowego Uniwersum Marvela i… dostarcza aż za dużo szczęścia. Whedon żongluje imponującą ilością fabularnych piłeczek – do pokaźnej liczby oryginalnych bohaterów dochodzi jeszcze szereg nowych postaci i bagaż, jaki ze sobą niosą. A oprócz przeszłych filmów, które trzeba przypomnieć, są też przyszłe, które trzeba zapowiedzieć – takie prawo bycia ogniwem wciąż rozrastającej się serii. Ale chociaż twórca miejscami dostaje zadyszki, to i tak koniec końców cały trik udaje mu się po raz drugi. Dialogi znowu skrzą się dowcipem, a osobowość każdego z bohaterów wybrzmiewa w punkt – choćby w scenie przyjęcia w siedzibie Avengers. W temacie widowiskowo-akcyjnym jest zaś chyba nawet lepiej niż ostatnio. Świetna jest otwierająca "bondowska" sekwencja potyczki z żołnierzami Hydry, równie dobry - pojedynek między Iron Manem a Hulkiem.
Whedon sprytnie spina też nowe postacie z krytyczną meta-refleksją. Kto widzi w Avengers członków amerykańskiego superoddziału bojowego bezkarnie panoszących się na terytorium obcych krajów w imię globalnego – w ich mniemaniu – dobra, ten przyklaśnie debiutującym tu czarnym i nie-do-końca czarnym charakterom. Tytułowy Ultron (głos Jamesa Spadera) stanowi pokłosie eksperymentów Tony’ego Starka (Robert Downey Jr.) z obcą technologią. To produkt rozbuchanego do epickich rozmiarów ego bogacza/geniusza/herosa – sztuczna inteligencja, która wytyka swojemu stwórcy chęć zamknięcia świata w prywatnym więzieniu. Bliźniacy Wanda (Elizabeth Olsen) i Pietro Maximoff (Aaron Taylor-Johnson) są z kolei sierotami z wschodnioeuropejskiego państewka Sokovia; ich rodzice zginęli od bomby wyprodukowanej przez Starka. Dzięki udziałowi w eksperymentach Hydry rodzeństwo dostało narzędzia do wypełnienia zemsty – niebezpieczne supermoce. Nawet jeśli światopoglądy Ultrona i Maximoffów ostatecznie albo się kompromitują, albo ewoluują – i tak punkt dla twórcy, że daje im wybrzmieć.
Dzięki temu "Czas Ultrona" – choć to blockbuster o zbawiających świat superludziach – nieoczekiwanie zaznacza totalitaryzujący margines własnej narracji. Nazwanie dojrzałym filmu, w którym grupa superbohaterów walczy ze złym robotem, może być nadużyciem, ale Whedon przynajmniej jest świadom schematów, na jakich pracuje. O trzeźwości jego podejścia świadczy między innymi wątek odpowiedzialności Avengers. Pomaganie niewinnym i minimalizowanie szkód przez bohaterów to żaden fabularny przecinek, tylko kluczowy punkt finałowej bitwy. Zack Snyder powinien robić notatki. Kliszom wymyka się też wizja sztucznej inteligencji. Ultron niby dochodzi do swoich tradycyjnie pesymistycznych wniosków w drodze tradycyjnie zimnej kalkulacji, ale pełno w nim intrygujących niuansów. Jest nie tylko komicznie niezręczny w naśladowaniu ludzkich zwyczajów, ale i zwyczajnie… humorzasty. A scena "narodzin" czarnego charakteru pokazana jest - w błysku inscenizacyjnego geniuszu - z jego punktu widzenia. Co więcej, potocznie "złemu" AI Whedon przeciwstawia "dobre" - w osobie androida Visiona (Paul Bettany). Tutaj jednak kończy się "dorosłość" filmu, a zaczyna prawdziwy sprawdzian dla komiksowych sceptyków. Jeśli kupujecie tę postać - czerwonoskórego, odzianego w żółtą pelerynę i strzelającego promieniami superbohatera – możecie iść na "Czas Ultrona" w ciemno. A jeśli ten opis budzi wasze obawy… Cóż, jest naprawdę duża szansa, że Whedon i tak was przekona.
Ja po seansie stwierdzam że zarówno poprzedni "Avengersi", obie części "Kapitana Ameryki", ostatni Thor i dwa pierwsze Iron Many były lepszymi filmami niż "Czas Ultrona". Wcale nie jest tak zabawnie jak pisze recenzent, w żadnej scenie nie widać Scarlet w całości ( wiadomo była w ciąży - same ujęcia twarzy zatem ), jest więcej Hulka ale nie robi takiej rozpierduchy jak zawsze, no i przede wszystkim nie wszyscy Avengersi biorą udział w finałowej potyczce ( gdzie Falcon ?! ). Jedna świetna scena walki Hulka z Iron Manem to za mało jak dla mnie. Niby jest wszystkiego więcej i w ogóle ale panuje taki chaos, sceny walki nie są tak dopracowane jak w "Zimowym Żołnierzu". Poza tym Jarvis i bliźniaki blado wypadają przy głównych Avengersach czy nawet drugoplanowych. Sam Ultron to też nie ta charyzma co Loki. Oczywiście jest to nadal dobry blockbuster który zapewnia doskonałą rozrywkę ale ja osobiście uważam że "Zimowy Żołnierz" to póki co najlepszy film z Universum Marvela i kontynuacji Avengersów daleko mu do niego.
Dziwne recenzja zachwala film, a ocena
 KOMENTARZE (1) 
OnaSama3X tlko co mana celu ten spoiler?
2015-05-20 02:01

Ty w portalu

Jesteś tu bo...?
Można Cię spotkać:

Księga gości

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Dopisywanie do księgi gości po zalogowaniu

Witaj, Zaloguj się

dfgbe w portalu

KONTAKT DO DFGBE

 
Imię:fvf

METRYCZKA

Kraj:Polska
Województwo:kujawsko-pomorskie
Miasto:
Płeć: kobieta
Urodziny:1956-12-18
Imieniny:00-00
W portalu od:2015-05-19 23:46:58
Aktualizacja: 2015-05-19 23:49
zdjęcia profili nieaktualizowanych są widoczne tylko dla zalogowanych
© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024