Klonowanie - grzech pierworodny?

Ciekawe też, czy przypadkiem pierwsza współczesna "niepokalana", której zdjęcie pojawi się pewnego dnia na okładkach kolorowych magazynów na całym świecie, nie okaże się tulącą do piersi swoją nowonarodzoną (czyt. sklonowaną) córeczkę... lesbijką?
Na początek przeczytajcie to...

(...) Przy śniadaniu - uroczystym, rzecz jasna - lub przynajmniej na uroczyste stylizowanym, uzgadniałyśmy plan na cały dzień. Monika robiła co mogła, żeby wykręcić się od obowiązku stawienia się z seniorami w pierwszych ławach od ołtarza na uroczystą (a jakże!) Mszę Bożonarodzeniową.
Uśmiechałam się, widząc jej bezskuteczną szamotaninę. Ja byłam na szczęście zwolniona od konieczności udziału w tej eskapadzie. Zawdzięczałam to mojemu wegetarianizmowi - choć przyznam, nie bardzo nadążałam za sposobem rozumowania gospodarzy, dyktującym im takie akurat rozwiązanie.
Prawdę mówiąc, byłabym nawet skłonna przejść się z nimi do tutejszego kościoła, ale nie zapraszana, nie miałam zamiaru się naprzykrzać. Oj, nie żebym miała ochotę na wznoszenie do nieba zbiorowych modłów. Ja zwyczajnie lubię kościoły. Szczególnie te stare, wybudowane często na ruinach pradawnych świątyń czy zwyczajnie w miejscach traktowanych przez dawne ludy jako święte. Miejscach mających specjalne znaczenie dla wyznawców kultów znacznie bliższych mojemu sercu niźli przerażający w swym zapalczywym gniewie bóg Jahwe, domniemany ojciec uwikłanego w politykę cesarstwa rzymskiego i swoich pejsokrętych pobratymców - mesjasza Jezusa.
Nie można też zapominać o trzecim ze świętej Trójcy - o Duchu świętym - sprawcy zamieszania, które wkradło się w życie katolickich mas. Swoją drogą, ów Duch, ten spec od partenogenezy i niepokalanego poczęcia, do którego przyłożył swój Bogu winny palec, przywiodło mi na myśl osiągnięcia współczesnej genetyki i próby klonowania istot ludzkich. Ciekawe, ileż to "niepokalanych poczęć" w skali miesiąca będziemy odnotowywać, gdy tylko ucichnie grzmiący głos tysiąca interesownych gardeł wykrzykujących o "GRZECHU!" jakiego dopuściliby się ubrani w białe kitle współcześni święci w duchu. Poza tym, skoro dzieworództwo jest tak źle widziane przez naszych dogmatycznych strażników moralności, to co z Marią? Czy ona też jest grzesznicą?
I pomyśleć tylko, że ci wszyscy SPRAWIEDLIWI zapewniający o poczęciu człowieka jako o cudzie boskim, gotowi są tego samego człowieka, poczętego w warunkach n i e p o k a l a n y c h właśnie, bo laboratoryjnych, zwyczajnie przeznaczyć na rzeź. Dla własnych korzyści. Dla serca, nerek, wątroby, fragmentów jelit, rogówki, skóry, kości... Wszystkiego. Zresztą, czy lata temu nie wykorzystali ciała swojego Mesjaszem? Pierwszego klona Boga - Ojca?

Ciekawe też, czy przypadkiem pierwsza współczesna "niepokalana", której zdjęcie pojawi się pewnego dnia na okładkach kolorowych magazynów na całym świecie, nie okaże się tulącą do piersi swoją nowonarodzoną (czyt. sklonowaną) córeczkę... lesbijką?
Uśmiecham się do tej myśli, a siedząca naprzeciwko mnie seniorka zazdrośnie pyta o powód mojego zadowolenia. Patrzę na nią wciąż z tym samym uśmiechem i zastanawiam się, czy nie podzielić się moimi przemyśleniami. I pewnie zrobiłabym to, gdyby nie zaniepokojone spojrzenie Moniki. Kręcę więc tylko głową.
- Och, o pewnej starej i bardzo długiej historii... - odpowiedziałam wymijająco.

"Stara i bardzo długa historia". Tak, bo nie możecie raczej zaprzeczyć, że klonowanie czy też partenogeneza, w świetle dogmatów żydowskich, chrześcijańskich czy muzułmańskich nie jest nam znana od tysięcy lat.
Powiecie - naciąganie faktów? Cóż, któż ich nie naciąga...
Ale dobrze, możemy posłużyć się tutaj FAKTAMI czysto naukowymi, namacalnymi.
Faktami, które choć historyczne, są ogólnie znane i wciąż jeszcze aktualne.

1.
Klonowanie jako takie jest znane nauce przynajmniej od 20 lat.
I łudziłby się ten, który uważałby historię kędzierzawej panny Dolly, za jedyny dotąd albo przynajmniej za pierwszy udany taki zabieg. Już na całe lata przed naszą owieczką w polskich laboratoriach kicały zastępy sklonowanych królików. A króliki te ani nie starzały się z zawrotnym tempie, ani nie wypadały im zęby, ani też nie popadały w choroby psychiczne, czy nie byłyby zdolne do naturalnego sposobu rozmnażania.

2.
Często spotykany zarzut klonowania "armii krwiożerczych robotów", to też raczej wymysły na pograniczu fantastyki, nie zaś logiczne, czy dyktowane względami ekonomicznymi, rozumowanie. Bo powiedzcie sami - warto ponosić koszty związane z powoływaniem do życia zastępów klonów, łożenia na ich utrzymanie średnio przez jakieś 20 - 40 lat? Szkolenia ich i trzymania pod strażą przez całe pokolenia?
Po cóż, skoro armie świata dysponują ciałami i umysłami zwyczajnych matek i ich zwyczajnych synów i to nie wydając na to ani grosza?
A "potworki" - nieudane próby klonowania? Cóż, skoro Dolly poszła na odstrzał, tylko dlatego, że starzała się w niepokojącym tempie, to może pomarszczone i umierające ze starości kilkuletni potomkowie "mamy i taty" też powinny iść pod nóż? W końcu, czyż to nie jest potworne???
A karły? Głuchoniemi?
A schizofrenicy?

Buble! Buble! Buble! POTWORY!!!

Zabronić rozmnażania się karłom!
Głuchoniemym! Schizofrenikom!

A później na zmianę: lewicowcom, prawicowcom i zwolennikom złotego środka!

3.
"Klonowanie to wtrącanie się do natury".
A transplantacje serca?
Profilaktyczne szczepienia?
Operacje rozszczepiania bliźniaków syjamskich?
A wykonywanie wyroków śmierci?

Czy to aby nie są przykłady wtrącania się do natury?

Powiedzcie mi, co Waszym zdaniem, stoi za tą bigoteryjną postawą?
Mój zdrowy rozsądek podpowiada mi, że chodzi tu o pieniądze, a Wam jak się wydaje?

4.
Funkcjonująca już od dobrych 10 lat sekta Realian, nastawiona na show bussines, swoista loża masońska, zrzeszająca w swoich szeregach postacie znane z pierwszych stron magazynów dla kobiet, podobnie jak działający szczególnie na terenie Niemiec Kościół Scjentologiczny, obejmujący swoim zasięgiem środowiska związane z ekonomią i zarządzaniem albo Mooniści... wszystkie te sekty mają jednego boga - MAMONĘ. I nie myślcie, że to samo prawo nie działa również w systemach religijnych opartych na wierze w Allacha, Chrystusa, Jehowę, czy z takim uwielbieniem eksploatowaną przez Polaków Marię - Matkę Boską.

Popatrzcie wreszcie sami. Czy buddysta, katolik albo żyd powiedziałby NIE klonowaniu w celu pozyskiwania narządów do transplantacji.
Towarowi cenionemu wyżej niż złoto, a nieco tylko niżej niż ropa naftowa?
Czy Wy, Wasze Mamy, Tatusiowie i Dziadkowie powiedzą "NIE" nerce dającej życie małemu dziecku, czy rogówce ratującej wzrok komuś w Waszych bliskich czy nawet osobom zupełnie Wam obcym?
NIE.

Klonowanie dla potrzeb medycznych zdaje się mieścić w Waszych systemach wartości i to bez względu, jak wyobrażamy sobie metodę pozyskiwania owych organów.
A nawet jeśli, niektórym z Was przemknie przed oczami obraz hodowli homo sapiens przeznaczonych na zwyczajną rzeź, to jest to obraz moralnie dopuszczalny ze względu na jego humanitarny cel. Takie swoiste po trupach do celu.

Ale klonowanie w celu powołania nowego życia? To już zahacza o niemoralność, deprawację i odczłowieczenie.

5.
Wiecie, jaka była pierwsza moja myśl, gdy świat obiegła wiadomość o narodzinach owczego klona? Prawodawstwo - pomyślałam - Najważniejsze, to prawodawstwo.
I gdzież ono jest? Czy któreś z europejskich, azjatyckich czy amerykańskich krajów podjęło jakiekolwiek działania zmierzające do stworzenie odpowiedniego prawodawstwa, przepisów czy chociażby uwarunkowań prawnych dotyczących klonowania? Nie, nie i NIE.
Co najwyżej ograniczono się do zabraniania lub ignorowania działań dotyczących prób klonowania człowieka, jednoczenie gremialnie przytakując klonowaniu tego samego człowieka w celu pozyskiwania organów do przeszczepów.

I znowu pytanie, dlaczego?
Bo w naszym rozumowaniu najbardziej nawet krwawy befsztyk, to nie zatłuczony albo ogłuszony prądem, obdarty do ze skóry, porąbany na części cielak.
Odseparowany tuż po urodzeniu od matki, z oderwanym od kości, ułożonym na estetycznym półmisku z jarzynami mięsem...
Bo każdy prawny zapis, zmusiłby naszych decydentów do spojrzenia klonom i ich matkom w oczy.
Bo klony mają oczy - wiecie o tym?
Mają też serca.
I umysły.
A skoro już żyją, mają też prawo do tego życia. I w żadnej konstytucji, w żadnym kodeksie, w żadnej ustawie nie mogłoby paść inne jak tylko takie stwierdzenie. Dlatego też nasz klon wciąż jeszcze nie doczekał się swoich praw.
Za to ma już obowiązek - oddawania swojego ciała pod chirurgiczny nóż.
A dlaczego tak się dzieje?
Bo to się zwyczajnie OPŁACA!
De_Monik
Data publikacji w portalu: 2003-07-30
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 0 /głosów: 0
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

NAPISZ DO NAS

Masz uwagi, zauważyłaś błędy na tej stronie?
A może chciałabyś opublikować swój tekst?
- Napisz do nas!

FACEBOOK

Zapraszamy na nasz profil Facebook
© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024