BEZ TYTUŁU

Beata
noc przynosi zawsze nowe doznania
po których często nie chce się żyć
budzi jakieś skojarzenia pozazmysłowe
na przykład wzrok jest zupełnie nieużyteczny
możemy wypatrywać wytrzeszczać oczy
zwykle te uporczywe wysiłki nic nie dają
czasami na niebie pojawi się coś
co nas próbuje ocalić od zupełnej
demoralizacji duchowej i degradacji
i chwytamy się czepiamy dziekujemy Bogu
i wszystkim kto ma w tym udział
czynny albo bierny
jakikolwiek zresztą nie o udział to chodzi
ale o tę topolę która tak wyrosła
tak się zazieleniła i tak
ustawiła względem okna
pradawnego otworu w ścianie
że między jednym a drugim konarem
pojawiło się to
czego nie można nazwać w sposób jednoznaczny
chociaż nasuwa się na myśl
chociaż tak jasno się określa
że nie pozostawia żadnych wątpliwości

*****

moment kiedy nie zostaje już nic
prócz myśli samobójczych jest chyba najtrudniejszy
jak to jest kiedy tracimy oddech
tracimy ciało
tracimy wszystko co było nam drogie
gnijemy rozkładamy sie jak zwykłe mięso
wołowina cielęcina rozbrat
grzyby bakterie i małe żyjątka
te któore lubują się w tego typu uroczystościach
smakowicie przełykają slinę
pomieszczenie zbite z paru desek
zakopane w ziemi
a w nim cały świat
modlitwy i przekleństwa
cisza po burzy i cisza przed burzą
promienie słońca zawieszone w oddali
i noc w której zapadają się wszystkie rzeczy
i każda z osobna nie pozostawiając
cienia nadziei że jeszcze coś
można ocalić
przywrócić życiu
że można zacząć od nowa
to gówno tę przemianę materii
w której ludzie szukają miejsca
i miłości
czy to nie brzmi zbyt pretensjonalnie i naiwnie
między kotletem a jajecznicą
przerwa wyłom konkluzja rzucona
wymykająca się wszelkim doznaniom
zmysłom i wyobrażeniom
że jeszcze coś istnieje
wymykające się myślom

*****

lata minęły wiosny przebiegły przez park
rozchorowały się drzewa ma melancholię
porzuciły to co miały do porzucenia
teraz skarżą się na poczucie osamotnienia
a my czujemy się raźniej
wyglądając przez okno na świat
Hiobowe wynurzenia teraz zaczynają mieć
rację bytu i nie dziwią już pewne skojarzenia
Plac Powstańców świeci pustką
tylko latarnie połyskują jakby się przebudziły
z jakiegoś koszmaru zawieszone w próżni

*****

czerwonym autobusem przekroczyć ten schemat myśli
który ubiega się wciąż o jednakowe dzień dobry i do
widzenia
potem znowu dzień dobry tym samym tonem
nie odbiegającym ani o krok
tylko od razu i natarczywie do pokoju
w którym stoją ściany pomalowane na biało
z jedną szczególnie uporczywą plamą
po komarze który być może zabłądził
ale nikogo to nie obchodzi
nikt nie wysila się na jakieś odruchy ludzkie
współodczuwania albo nie daj Boże litości
narzędzie zbrodni wymierzyło mu karę
i zasnął w pokoju na wieki pozostawiając
niezatarty ślad po sobie
to takie niemoralne i nieestetyczne
można poczuć zniesmaczenie na sam widok
ale w nocy nie jest widoczne to
co w dzień nie ma żadnych szans
można przymknąć oczy można odwrócić się na bok
i śnić o sprawiedliwości dla wszystkich istot żywych
rano nie ma o czym mówić
tylko milczenie ma wiele do powiedzenia
więcej niż natłok myśli nieuzasadnionych
popartych jedynie hipotezą, że na początku było słowo
Data publikacji w portalu: 2005-06-13
« poprzedni wiersz następny wiersz »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024