SŁOWA

Beata
skąd biorą się dni
dni biorą się z nieba
są jasne i zaczynają się za cmentarzem
podnoszą się do góry ponad dach sąsiadów
którzy mieszkają przy ulicy Ptasiej już od lat
wiernie trzymają się jednej linii
nie mają chwil słabości nie staczają się w dół
najwyżej przechodzą w stan hibernacji
by znowu się ocknąć przed mostem
rozsunąć swój nieprzemakalny płaszcz
błysnąć światłem rozjaśnić ciemne korytarze myśli
rozwiać wątpliwości wyprostować się
i znów zacząć wszystko od nowa
nie oglądając się za siebie

******

przebywanie z prostymi ludźmi to czysta przyjemność
pozbawiona brudnych spraw i krętych ścieżek w mrocznych zaułkach
nie mają wątpliwości w zasadniczych sprawach życia i śmierci
ich wiara prowadzi daleko poza granice miast
w których rozgrywają się igrzyska i słychać okrzyki
prości ludzie chodzą z duszą na dłoni
a dłonie zawsze mają otwarte

*****

proste słowa wszystko mogą wyrazić
posiadają wyjątkową moc i dar przekonywania
najwięksi twardziele ulęgają im
mają siłę łagodności sięgającą
najwyższych szczytów Alp
trudno się im oprzeć i nie sposób im zaprzeczyć
każdy człowiek może je pojąc bez wysiłku
krystalicznie czyste źródło z nich bierze swój początek
wszystkie słowa odkryte o świcie są jasne i pełne formy

*****

na początku nie było słow.
ciała kobiet i mężczyzn szamotały się bezmyślnie
przyszła wiosna zakwitły pierwsze drzewa owocowe
białym kwiatem obsypały się liście
ulice pękały w szwach przechodniów
ludzie powychodzili z domów
pozdejmowali z siebie ciężkie zbroje
życie zaczęło się na ziemi
ktoś komuś chciał coś powiedzieć
szepnąć coś między wierszami słow.
niepojętych zsyłanych z chmur
jasnych obłoków dobrych pasterzy
wędrujących od kresu do kresu
nie popadających w obłęd albo rozdwojenie jaźni
albo obsesje myśli zaklętych
proste brzmienie jak śpiew aniołów
kilka akordów kropel spadających jak olśnienie
o świcie przejrzystych jak szkło porcelanowe
lustro odbijające bezbłędnie wszystko
wszystko, co było co jest i co będzie

*****

usta odfruwają a słowa zostają
zapadają się w głąb cichych jezior
staczają się na dno potem wypływają
na powierzchnie wolne i pełne siły
by dopłynąć do brzegu myśli
a myśli plączą się i szamoczą w sieci
zarzuconej czujnej i bezwzględnej
wierzby płaczące zanurzają swoje konary
rysując na wodzie niezapomniany obrazek
kręgi rozpadające się w nicość
zataczają się jak pijany stały bywalec
pubów i halaśliwych barów
które chcą zagłuszyć przestrzeń
dzielącą dwa przeciwlegle światy
które przyciągają się i nie mogą żyć bez siebie
wtedy docierają do świadomości
promienie słońca które opanowały wzgórze o świcie
jasne chwile wydobywające się z mrocznego cienia
noc przechodząca przez park ocierająca się o mury
miasta śmierć obcego człowieka
o twarzy wychodzącej z lustra gładkiej i czystej powierzchni
w której odbijają się białe łabędzie przecinające wodę
pociągające za sobą dwie linie wierne i stałe w swojej istocie
prowadzone przez niewidzialne fale
muskające skrzydła do lotu
Data publikacji w portalu: 2005-08-29
« poprzedni wiersz następny wiersz »

Witaj, Zaloguj się

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024